podrozdział pracy licencjackiej
Mogłoby się wydawać, że debata na temat ekonomicznych aspektów opodatkowania nie powinna być specjalnie trudna, gdyż o opłacalności i efektywności opodatkowania powinien decydować prosty rachunek matematyczny. Niestety tak nie jest. Sama ekonomia, a raczej ekonomiści, nieustannie toczą spór o to, czym w ogóle jest ekonomia, a w szczególności, czy jest ona nauką normatywną, czy też nie. Trudno uznać bezwzględną poprawność stanowiska jakiejś grupy ekonomistów na temat podatków. Jednakże wiedza o ich poglądach na samą ekonomię może ułatwić ocenę zajmowanego przez nich stanowiska w sprawie podatków, dlatego należy temu zagadnieniu poświęcić nieco więcej uwagi.
Podejścia jakie powstały wobec systemów podatkowych można podzielić na dwa główne nurty: poglądy o charakterze liberalnym, stanowiące o jak najmniejszym zaangażowaniu aparatu państwowego w życie obywateli oraz poglądy interwencjonistyczne, których przedstawiciele oponowali za ingerencją państwa we wszelkie aspekty życia społecznego i gospodarczego.
Doktryną, która znalazła trwałe miejsce w literaturze przedmiotu, jest liberalizm, którego kontynuatorzy określani są często mianem neoliberałów. Odwieczny konflikt między interesem publicznym, a prywatnym widać jaskrawo w poglądach głoszonych właśnie przez liberałów.
Wolność to fundament na którym bazuje teoria liberalna. Zgodnie z głoszoną przez liberałów koncepcją wolności państwo w żadnej mierze nie powinno zakłócać gry, jaką stwarza funkcjonowanie mechanizmu rynkowego. Tylko bowiem swobodna gra sił rynkowych, a zatem popytu i podaży, jest w stanie sprawić, że dojdzie do osiągnięcia harmonii i zjawiska, które sprawi, ze wystąpi korzystna, z punktu widzenia społecznego, alokacja dóbr i usług na runku. Wolny rynek to swoboda w zakresie działalności gospodarczej, swoboda dysponowania własnością prywatną przekwalifikowaną na jakąś część kapitału, ale także prawo zawłaszczania tego co się osiąga własną pracą[1].
Idea wolności gospodarczej stała się podstawą głoszenia haseł, aby system podatkowy był tak tworzony, żeby tej wolności sprzyjał. Przełomową rolę odegrała w tej kwestii myśl podatkowa Adama Smitha[2].
Jego dzieło Badania nad natura i przyczynami bogactwa narodów wydane w 1776 roku, okazało się dziełem przełomowym. Smith reprezentował nurt liberalny, który pod koniec XVIII wieku zdobył wielu zwolenników. Teoria liberalna pojawiła się w opozycji do merkantylizmu, którego przedstawiciele propagowali protekcjonistyczną rolę państwa w gospodarce. Liberałowie widząc jak złym gospodarzem jest państwo i jak dużo szkód czyni protekcjonizm, uczynili z postulatu minimalnej roli państwa i wolności gospodarczej główny punkt swojej teorii. Poglądy „genialnego Szkota” lub „ojca ekonomii” jak współcześnie określa się, A. Smitha, a którego cechą jako autora pism ekonomicznych było to, że nie był ekonomistą z wykształcenia, pojawiły się pod wpływem wielu wcześniejszych i obecnych mu autorów[3].
Smith wzorował się na pracach Monteskiusza i dlatego w jego koncepcjach pobrzmiewa echo poglądów, które jak trafnie ujmował francuski myśliciel, filozof i prawnik: „Nic nie wymaga większej mądrości i ostrożności niż ustalenie tego, co należy brać od poddanych, a co im pozostawić”[4].
Smith sformułował cztery podstawowe zasady na których musi się opierać każdy system podatkowy i które do dziś są podzielane przez większość teoretyków skarbowości, niezależnie od wyznawanych przez nich poglądów. Są to zasady: równości, pewności, dogodności i taniości podatków.
Pierwsza zasada mówiąca o równości podatkowej, określana jest w literaturze jako zasada równości lub sprawiedliwości. Dotyczy ona bowiem podstawy opodatkowania, a więc jego istoty. Z tego względu zasada ta budzi największe kontrowersje. Pozostałe zasady dotyczą techniki poboru, dlatego nie budzą już takich zastrzeżeń i emocji[5].
Zasadę pierwszą Adam Smith sformułował następująco: „Poddani każdego państwa powinni przyczyniać się do utrzymania rządu w jak najściślejszym stosunku do ich możliwości, czyli proporcjonalnie do dochodu, jaki każdy z nich pod opieką państwa uzyskuje. Jednostkom, które składają się na wielki naród, wydatki rządowe wydają się podobne do wydatków administracyjnych, wspódzierżawców wielkiego majątku, wszyscy muszą w nich uczestniczyć proporcjonalnie do wielkości dzierżawy, jaka na każdego z nich przypada. To co się nazywa równością lub nierównością opodatkowania, polega na tym, czy się tej zasady przestrzega, czy też się ją lekceważy”[6].
Ekonomiści analizujący tę zasadę akcentowali różne jej aspekty. Zgodzić się należy z głosami niektórych ekonomistów i prawników, że współcześnie zasada ta doczekała się wielu interpretacji, w tym takich, które są odmienne od tych, które prezentowano za życia jej autora[7].
M. Pietrewicz, podkreślając przełomowe znaczenie zasady równości, wskazywał: „Niezależnie od późniejszych interpretacji, najważniejsze było to, że równość w podatkach to uzależnienie wysokości podatku od materialnego położenia człowieka. Oznaczało to, że nie – tak wówczas ważny – status osobisty człowieka, jego przynależność stanowa, przesądza o jego stosunki do obowiązku podatkowego, lecz to co on posiada lub zarabia. Zgodnie z zasadą równości, polityka podatkowa nie zna przedziałów i przywilejów stanowych, lecz uwzględnia jedynie fakty ekonomiczne, czyli wielkość dochodu, majątku, konsumpcji”[8].
Z kolei zdaniem N. Gaj w zasadzie równości najważniejsze jest podkreślenie, iż „sprawiedliwym obciążeniem jest proporcjonalne obciążenie różnych dochodów, jakie obywatele uzyskują pod opieką państwa”[9].
Niestety często jednak w literaturze zasada ta rozumiana jest jako konieczność dostosowania opodatkowania do zdolności płatniczej podatnika, a więc według niektórych jest to do pogodzenia z progresją podatkową[10].
Przypisywanie Smithowi postulowania za progresją podatkową stanowi właśnie główną nadinterpretację jego tez. Z tych też względów Z. Federowicz stanowczo oponuje przeciwko przekłamaniu tez A. Smitha i twierdzi, że cytowane powyżej sformułowanie jest bardzo ogólne i nie można w nim znaleźć postulatu opodatkowania progresywnego[11].
Druga zasada traktuje o pewności podatków, które muszą być precyzyjne i jasno określone, a niekształtowane dowolnie przez organy podatkowe. Zasada pewności podatku oznacza, że jego wysokość powinna być z góry określona, a termin płatności, sposób zapłaty, suma, jaką należy zapłacić, powinny być jasne i zrozumiałe zarówno dla podatnika, jak i dla każdej innej osoby. A. Smith podkreśla, że stabilne i jednoznaczne określone zasady przeciwstawiają korupcji i są lepiej przez podatników przyjmowane. Zasada pewności opodatkowania oznacza ponadto, że podatek powinien być stabilny. Stawki podatku oraz zasady opodatkowania powinny być ustalane na dłuższy czas. Stabilność podatkowa umożliwia wcześniejsze uwzględnianie obciążeń podatkowych w dochodach gospodarstw domowych i przedsiębiorstw[12].
Trzecia zasada mówi o dogodności podatków, które powinny być pobierane w takim czasie i w taki sposób, aby podatnikowi było najdogodniej je zapłacić, „czyli wówczas, gdy istnieje największe prawdopodobieństwo, że ma je czym zapłacić”[13].
Bez względu na rodzaj podatku, jest on najczęściej płacony z uzyskanego dochodu, nawet wówczas, gdy nie jest to podatek dochodowy, lecz na przykład majątkowy. Trudno byłoby bowiem uznać za dogodną dla podatnika konieczność uszczuplenia masy majątkowej w celu zapłacenia od tegoż majątku jakiegoś podatku. Byłoby to równie niedogodne, jak i nierozsądne[14].
Czwarta zasada traktuje o taniości podatków, które powinny być ściągane jak najmniejszym kosztem, aby ich efekt skarbowy był jak największy. Smith w Bogactwie narodów pisze: „Każdy podatek powinien być tak pomyślany, by suma, jaką zabiera się z kieszeni ludności lub do tych kieszeni nie dopuszcza, w najmniejszym jak tylko można stopniu przekraczała kwotę, jaką podatek ten wnosi do skarbu państwa”[15].
W przeciwnym razie wzrastające koszty poboru podatków pociągają za sobą automatycznie zwiększenie samych podatków dla zrównoważenia ponoszonych kosztów ich poboru[16].
Aby tak się działo, należy według A. Smitha przestrzegać następujących reguł:
- do poboru podatku nie należy angażować zbyt wielkiej liczby urzędników;
- podatek nie powinien hamować aktywności i przedsiębiorczości podatników, nie powinien naruszać źródła dochodu, z którego płacone są podatki;
- kary i konfiskaty nie powinny rujnować podatników;
- podatnicy nie powinni być zbyt często nawiedzani i nękani przez poborców podatkowych, bo będą chcieli od tej „udręki” się wykupić a to prowadzi do korupcji i zmniejszania dochodów budżetu państwa[17].
Należy pamiętać, iż Smith podkreślał, że podatki powinny być zrównoważone i raczej niskie, gdyż wysokie podatki zachęcają do ich unikania, co powoduje, że wpływy z nich są mniejsze[18]. Adam Smith zwracał również uwagę, że jeżeli podatki są niewspółmiernie wysokie w stosunku do stanu bogactwa to wywołują negatywne następstwa dwojakiego rodzaju. Po pierwsze obniża się poziom dochodów publicznych, po drugie zamiera działalność gospodarcza. Dzieje się tak m.in. dlatego, że jeśli właściciel kapitału uzna podatki za zbyt wygórowane to skłonny będzie przenieść swoją działalność gospodarczą do takiego państwa, gdzie podatki są łagodniejsze. Tę argumentację można wesprzeć tym, co na temat fiskalizmu sądzi współczesna szkoła podażowa w ekonomii, zwłaszcza wskazując na istnienie tzw. „krzywej Laffera”[19].
Wskazane powyżej zasady podatkowe podporządkowane zostały niemalże wyłącznie zabezpieczeniu interesów podatników. Upatrywać w tym można reakcję na lekceważenie przez państwo praw i interesów jednostki oraz nadużycia fiskalizmu. Widać wyraźnie, iż A. Smith traktuje państwo bardzo nieufnie. Podkreśla to w swych dziełach wielokrotnie i przy każdej okazji. „Nie ma chyba takiej sztuki, której jeden rząd uczyłby się prędzej od drugiego, niż sztuka wyciągania pieniędzy z kieszeni ludności”[20].
Niebezpieczeństwo „drogiego i kosztownego podatku” Smith widzi w nadmiernie rozbudowanej administracji skarbowej w stosunku do potrzeb. Jeżeli pobór podatku wymaga wielkiej liczby urzędników to ich wynagrodzenie pochłania większą część sumy z wpływów podatkowych[21].
Oceniając z dzisiejszej perspektywy treść zasad podatkowych sformułowanych w 1776 r., należy podkreślić, że były one tworzone, aby uwzględniać interesy podatnika oraz żeby były dla niego przyjazne. A. Smith chciał, aby ciężar, jakim jest podatek, był dla obywatela jak najmniej dotkliwy. Obecnie znaczenie zasad podatkowych Adama Smitha uznają nawet zwolennicy pokeynesowskiego kierunku interwencjonistycznego. Zdumienie budzi jednak fakt, że nie dostrzegają oni sprzeczności pomiędzy lansowaną przez nich koncepcją zmiennej polityki podatkowej, dostosowanej do zmieniającej się sytuacji społeczno-ekonomicznej, a głoszoną przez Smitha zasadą pewności[22].
Trudno nie zgodzić się zatem z A. Gomułowiczem, który napisał, iż: „Adam Smith był za życia i dotychczas pozostał jedną z najwybitniejszych indywidualności podatkowego Olimpu. Jego wkład w myśl podatkową wyznaczył nauce o podatkach ram, w których przez długi czas się rozwijała. W dalszym ciągu teoria podatkowa korzysta z tez tego genialnego Szkota”[23].
Spomiędzy wielu autorów, którzy w XIX wieku kontynuowali i pogłębiali myśl Adama Smitha, należy wymienić Davida Ricardo w Anglii i J.B. Say’a we Francji. Obydwaj odnosili się do podatków krytycznie i twierdzili, że rząd w ten sposób przejmuje kapitał, który mógłby zostać przeznaczony na lepszy rozwój gospodarki i wykorzystuje nieproduktywnie. Bardziej krytyczny był Ricardo, który w wydanych w 1817 roku Zasadach ekonomii politycznej i opodatkowania analizuje podatki od płodów rolnych, renty, gruntu, złota, domów, zysków, płac, towarów. Swoją uwagę skupia na możliwości przerzucania podatków i dochodzi do wniosku, że niezależnie od tego na kogo podatek zostaje nałożony, płacimy go „zawsze w końcu z kapitału lub z dochodu kraju”. Zjawisko to według niego wpływa niekorzystnie na rozwój[24].
Zasadniczo poglądy Ricarda znacząco nie odbiegają od reprezentowanych przez Smitha, lecz w przypadku podatków doszli oni nieco do odmiennych wniosków[25]. Jako, że Ricardo był przedstawicielem nurtu liberalnego, to w przypadku funkcji podatków stał on na stanowisku, że powinny one pełnić rolę przede wszystkim dochodową. Ingerowanie przez podatki w rynkowy podział dochodu i majątku było dla niego dużym złem. Potwierdzeniem tego poglądu jest tzw. „reguła edynburska”, zawierająca postulat neutralności opodatkowania – pozostaw go (możliwości dochodowe podatnika) w takim stanie, w jakim go zastałeś. Kwintesencja tej reguły mieści się w tezie: „pozostaw go we względnie takiej samej sytuacji finansowej w jakiej go zastałeś”. Po nałożeniu podatku warunki dochodowe i majątkowe podatnika powinny pozostać w miarę niezmienione, w porównaniu z tymi, jakie były przed nałożeniem podatku. Stąd też Ricardo był przeciwny redystrybucyjnemu systemowi podatkowemu o dynamicznym charakterze[26].
Zdaniem Ricardo o racjonalności i sprawiedliwości podatku, a także o szkodliwości jaką może on powodować w stosunku do dochodu podatnika nie przesądza jeden wybrany podatek, a cały system podatkowy. Formułuje on dlatego maksymę zgodnie z którą obciążenia podatkowe jako całość nie mogą powodować naruszenia źródła opodatkowania. Oczywistym jest, iż istnieje zależność między zwiększaniem wysokości obciążenia podatkowego, a zmniejszeniem siły nabywczej podatnika, zwykle powoduje to zjawisko przekreślenia motywu zysku, a co za tym idzie zaprzestanie prowadzenia działalności gospodarczej. W tej sytuacji nie trzeba dochodzić do daleko idących wniosków, aby stwierdzić, że jest to zachowanie bardzo niekorzystne zarówno dla podatnika jak i przede wszystkim dla państwa.
Ricardo dostrzega fakt, iż to zdolność podatników do ponoszenia ciężarów podatkowych stanowi o sile państwa, ponieważ to wpływy z zapłaconych przez nich podatków zasilają budżet państwa. Autor reguły edynburskiej oczywiście wskazuje na fakt, iż zapłata podatku powoduje zmianę sytuacji dochodowej i majątkowej podatnika, jednak wyraźnie podkreśla, iż zmiana ta nie może być nadmierna, a podatek ma spełniać ideę neutralności, dzięki czemu nie będzie powodował rezygnacji podatnika z prowadzenia działalności będącej źródłem opodatkowania. Etyczny postulat opodatkowania realizowany będzie w stanowieniu takiego prawa podatkowego, które będzie przyjazne dla podatnika, a więc będzie respektowało jego zdolność płatniczą oraz przyjazne dla państwa, czyli zapewni stabilny trwały dochód budżetowy[27].
Kolejnym głośnym kontynuatorem myśli Adama Smitha był Jean Bapitse Say. Do historii ekonomii weszły szczególnie dwie jego myśli. Pierwsza o tym „że nie ma dobrych podatków, wszystkie są złe” i chodzi o to by były jak najmniej złe. Druga to „najlepszy plan finansowy polega na tym, żeby wydawać mało”[28].
J.B. Say sformułował pod adresem podatków wiele postulatów, mając na uwadze fakt, by najmniej szkodziły one podatnikowi. Dla potrzeb swojej analizy Say zdefiniował podatek w sposób następujący: „podatek stanowi tę część produktu narodowego, która z rąk obywateli przechodzi do rąk rządu. Bez względu na to, pod jaką nazwą występuje – podatek, opłata, cło, subsydium czy danina, jest to zawsze ciężar nałożony na osoby prywatne lub ich zrzeszenia, przez władzę zwierzchnią, aby ich kosztem dostarczyć środków na cele konsumpcyjne, jakie ta władza uzna za właściwe”[29]. Sugerował, aby liczba podatków nie była zbyt duża, a ciężary podatkowe zbyt uciążliwe dla podatnika. Uważał, że ciężar podatków powinien być sprawiedliwie rozkładany między członków danego społeczeństwa. Nakładając podatki władze powinny kierować się między innymi respektowaniem zasady moralności[30].
N. Gajl zauważa, iż warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną głoszoną przez Say’a zasadę, która do dnia dzisiejszego nie straciła na aktualności. Chodzi o postulat stosowania oceny całego systemu opodatkowania łącznie, a nie tylko każdego podatku indywidualnie. Ocena poszczególnych podatków nie może bowiem przesądzać o ocenie całego systemu podatkowego[31].
Say w swoich poglądach idzie dalej niż Smith, albowiem stał na stanowisku, iż państwo nie powinno ingerować w sprawy ekonomiczne i działalność obywateli na tym polu. Tej myśli podporządkował on także idealny według niego system podatkowy i zasady podatkowe, charakteryzujące się w założeniu łagodnymi formami obciążenia z konstrukcją podatkową, nieprzeszkadzające rozwojowi kapitałów i gospodarki rolniczej, przemysłowej oraz usług. Podobnie jak Smith, Say także sformułował szereg zasad którymi powinien odpowiadać dobry system podatkowy. Były to następujące zasady:
- system obciążeń charakteryzujący się najbardziej umiarkowaną ilością podatków;
- ustalenie tego rodzaju podatków, które pociągają za sobą najmniej ciężarów i które nie obciążają podatnika bez dostatecznej korzyści dla skarbu;
- wprowadzenie systemu podatkowego, którego ciężar byłby podzielony sprawiedliwie;
- wprowadzenie takich podatków, które raczej sprzyjają, a nie sprzeciwiają się zasadom moralności, tzn. zwyczajom pożytecznym dla społeczeństwa[32].
Podatek zbyt wysoki, według Say’a powoduje podwójnie opłakany skutek, albowiem pozbawia podatnika bogactwa i nie wzbogaca przy tym rządu. Jak pisał: „dochód każdego podatnika jest wskaźnikiem miary i granicy jego konsumpcji”[33].
Say był przeciwnikiem stosowania indywidualnych ulg i przywilejów podatkowanych, które uważał za niesprawiedliwe, ponieważ uprzywilejowanie jednostki jest prawie zawsze niesprawiedliwością wobec ogółu. Krytykował również podstawową zasadę egzekucji podatkowej, nakładającą na podatnika, który nie uiścił podatku, jeszcze wyższy ciężar postaci odsetek i kar. Pisał: „nie masz środków na zapłacenie 10 franków? W takim razie nie będę się od Ciebie ich domagał”. Taka zasada nie prowadzi do niczego dobrego i tylko pogarsza relację między podatnikami, a państwem[34].
O ile dla A. Smith uważał, iż zasada sprawiedliwości podatkowej zostanie osiągnięcia, gdy zastosujemy opodatkowanie proporcjonalne, o tyle J.B. Say preferował opodatkowanie progresywne, jako bardziej sprawiedliwe[35]. Jak pisał: „jedynie podatek progresywny jest podatkiem sprawiedliwym”[36].
W swoim dziele powołuje się on nawet na te części bogactwa, w których można znaleźć argumenty za tym rodzajem opodatkowania. Say zupełnie inaczej rozumiał kwestię równomierności opodatkowania niż Smith. O ile argumentacja A. Smitha jest bardziej natury ekonomicznej, niż etycznej, o tyle w przypadku Saya jest przeciwnie, posługuje się on pojęciem sprawiedliwości rozłożenia ciężarów podatkowych. Według koncepcji francuskiego ekonomisty sprawiedliwym podatkiem jest podatek progresywny, co stara się argumentować stanowiskiem, że podatek stanowi ofiarę ponoszoną na rzecz społeczeństwa i porządku publicznego. Jednocześnie ofiara ta nie może oznaczać konieczność rezygnacji przez niektóre rodziny z rzeczy niezbędnych dla jej utrzymania[37].
Biorąc pod uwagę poglądy Saya na system gospodarczy, można go uznać za zwolennika nieograniczonego rozwoju gospodarki kapitalistycznej. Swoją teorię Say w dużej mierze oparł na stworzonym przez siebie prawie rynków, zwanym obecnie „prawem Saya”[38].
W dużym uproszczeniu jego program ekonomiczny wyraża twierdzenie: „wolny handel za zewnątrz, pełna swoboda działania wewnątrz kraju”.[39]
Adam Krzyżanowski podkreślał w związku z teorią Saya, że „znaczne wydatki państwa podwyższają stopę procentową, zmniejszają wysokość płac i innych dochodów”[40].
Dlatego budżet państwa powinien być możliwie jak najmniejszy. Oznacza to maksymalne zawężenie funkcji państwa i jego bezpośrednio zadań finansowanych wprost z budżetu[41].
Reasumując wkład Saya w teorię opodatkowania, należy podkreślić, iż wiele zagadnień udało mu się usystematyzować i rozwinąć. Można mieć chyba jedynie żal do historii, że nieco słabiej oceniła wkład Saya w teorię niż chociażby Smitha[42].
Przytaczając przedstawicieli szkoły liberalnej nie sposób zapomnieć o przedstawicielu Austriackiej Szkoły Ekonomii, Henrym Hazlitt. W swoim najsłynniejszym dziele Ekonomia w jednej lekcji, w rozdziale 5 zatytułowanym Podatki zniechęcają do produkcji pisze, że „jest nieprawdopodobne by bogactwo wytworzone przez wydatki rządowe w pełni kompensowało bogactwo zniszczone podatkami, jakie nakłada się by opłacić te wydatki. We współczesnym świecie nigdy się nie zdarza, aby od wszystkich ściągano podatek dochodowy według tej samej stopy. Wielkie obciążenie podatkami dochodowymi nakłada się na niewielką część dochodu narodowego; podatki dochodowe trzeba ponadto uzupełnić innymi. Podatki w nieunikniony sposób wpływają na postępowanie tych, od których są pobierane. Gdy opodatkowanie dochodu sięgnie 50, 60, 70 procent, ludzie zaczynają pytać samych siebie, dlaczego mają pracować sześć, osiem, czy dziewięć miesięcy w roku dla rządu, a tylko sześć, cztery czy trzy miesiące dla siebie i swoich rodzin. Gdy tracą, tracą pełną kwotę, ale wolno im zachować tylko część z kwoty, którą zyskują; uznają zatem, że w tej sytuacji głupota jest ryzykować kapitał, na dodatek kapitał, który można zaryzykować, niezmiernie się kurczy jest opodatkowany, zanim jeszcze ulegnie akumulacji”[43].
Kapitałowi, dzięki któremu powstają nowe miejsca pracy, nie pozwala się zaistnieć oraz zniechęca się także ludzi, by tę część, która mimo to powstanie, zainwestowali w nowe przedsięwzięcia. Zwolennicy wydatków rządowych twierdzą, że rozwiążą problemy bezrobocia, a tym samym sami go tworzą. Pewna ilość podatków jest oczywiście niezbędna, aby rząd mógł pełnić swoje funkcje. Jednak im większy procent dochodu narodowego pobiera się w formie podatków, tym bardziej zniechęca się społeczeństwo do prywatnej produkcji i zatrudnienia. Jeżeli całkowite obciążenie podatkowe wzrasta ponad poziom akceptowalny, niemożliwe staje się stworzenie takiego systemu podatkowego, który nie zniechęci do produkcji i jej nie zakłóci[44].
Reasumując poglądy zgłaszane przez przedstawicieli doktryny liberalnej pod adresem podatków były konsekwencją głoszonych przez nich poglądów dotyczących roli państwa i finansów publicznych. Przypomnieć w tym miejscu należy, że postulaty te miały na celu przede wszystkim zabezpieczenie interesów podatnika przed ingerencją państwa. Podatki nie powinny osłabiać skłonności do oszczędzania, nie powinny również wpływać na przebieg procesów gospodarczych. Powinny być przede wszystkim niskie[45].
S. Owsiak zwraca uwagę na to, iż zwolennicy liberalizmu „negują progresywne skale podatkowe, gdyż rozkład dochodów w społeczeństwie jest skutkiem działania mechanizmu rynkowego, dlatego jego korekta narusza filozofię rynku”[46].
[1] M. Kosek-Wojnar, Zasady podatkowe w teorii i praktyce, PWE, Warszawa 2012, s. 15-16
[2] Tamże, s. 66
[3] A. Wyszkowski, dz. cyt., s. 17
[4] Monteskiusz, O duchu praw, PWN, Warszawa 1957, s. 194
[5] A. Krajewska, Podatki w Unii Europejskiej, dz. cyt., s. 68
[6] A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, PWN, Warszawa 1954, s. 594
[7] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 95
[8] M. Pietrewicz, dz. cyt., s. 52-53
[9] N. Gajl, dz. cyt., s. 48
[10] J. Kulicki, P. Sokół, Podatki i prawo podatkowe, PWE, Warszawa 1995, s. 27
[11] Z. Federowicz, Finanse i kredyt w krajach kapitalistycznych, PWE, Warszawa 1968, s. 125
[12] A. Krajewska, Podatki w Unii Europejskiej, dz. cyt., s. 69
[13] A. Smith, dz. cyt., s. 585
[14] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 96
[15] A. Smith, dz. cyt., s. 586
[16] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny., dz. cyt., s. 96
[17] A. Krajewska, Podatki w Unii Europejskiej, dz. cyt., s. 70
[18] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 97
[19] G. Szczordrowski, Polski system podatkowy, PWN, Warszawa 2007, s. 34-35
[20] A. Smith, dz. cyt., s. 547
[21] A. Gomułowicz, J. Małecki, dz. cyt., s. 18
[22] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny., dz. cyt., s. 97
[23] A. Gomułowicz, J. Małecki, dz. cyt., dz. cyt. s. 45
[24] D. Ricardo, Zasady ekonomii politycznej i opodatkowania, PWN, Warszawa 1957, s. 168
[25] A. Gomułowicz, J. Małecki, dz. cyt., s. 17
[26] A. Wyszkowski, dz. cyt., s. 21
[27] P. Grzybowski, Etyka i opodatkowanie – aspekt doktrynalny i normatywny, w: Przegląd Prawniczy, Ekonomiczny i Społeczny, 3/2012, Wielkopolska Rada Młodzieży, Warszawa, s. 61-62
[28] J.B. Say, dz. cyt., s. 767
[29] Tamże, s. 760
[30] M. Kosek-Wojnar, dz. cyt., s. 70
[31] N. Gajl, dz. cyt., s. 55
[32] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 99
[33] J.B. Say, dz. cyt., s. 768
[34] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny., dz. cyt., s. 99
[35] M. Kosek-Wojnar, dz. cyt., s. 146
[36] J. B. Say, dz. cyt., s. 778
[37] A. Wyszkowski, dz. cyt., s. 21-22
[38] Tamże, s. 19
[39] J.B. Say, dz. cyt., s. 95
[40] A. Krzyżanowski, Nauka skarbowości, Fiszer i Majewski, Poznań 1923, s. 185
[41] Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, s. 97
[42] A. Wyszkowski, dz. cyt., s. 23
[43] H. Hazlitt, dz. cyt., s. 24
[44] Tamże
[45] M. Kosek-Wojnar, dz. cyt., s. 72
[46] S. Owsiak, Podstawy nauki finansów, PWE, Warszawa 2002, s. 85