Historia wykorzystania Internetu w bankowości

5/5 - (4 votes)

praca magisterska z bankowości

Najnowsze – znajdujące się jeszcze w większości krajów w zaawansowanym stadium rozwoju – kanały dystrybucji produktów bankowych to komputer osobisty, Internet i bankowość mobilna. Wprawdzie pierwsze próby testowania opartej na PC bankowości domowej nastąpiły na początku lat 80.[1], jednak większość z tych prób zakończyła się porażką i dopiero od kilku lat usługa ta zaczyna cieszyć się zainteresowaniem klientów. Od strony technicznej możliwość połączenia klienta z bankiem może być realizowana za pomocą odbiornika telewizyjnego lub ekranu komputera, wyposażonych w modem i dekoder i/lub telefonu. Doświadczenia większości banków, zwłaszcza amerykańskich, pokazują, że największe szanse rozwoju mają systemy, w których telefon (ale tonowy, nie impulsowy) staje się właściwie komputerowym terminalem w rękach klienta, natomiast próby podłączenia komputerów osobistych do centralnego komputera banku zakończyły się całkowitym fiaskiem.

Oferowane przez większość banków systemy home bankingu umożliwiają obserwację obrotów na rachunku, realizację typowych operacji rozliczeniowych (przelewy, wpłaty i wypłaty w obrocie krajowym i zagranicznym), dokonywanie obrotu papierami wartościowymi (np. składanie zleceń kupna-sprzedaży akcji i obligacji, subskrypcja papierów wartościowych),  a czasami nawet realizację specjalnych zamówień, takich jak np. doradztwo w zakresie możliwości ulokowania nadwyżek finansowych, czy wyboru formy sfinansowania konkretnej inwestycji.

Użytkownik systemu może także korzystać z serwisu informacyjnego banku, obejmującego m.in. informacje o produktach banku, ich cenach, warunkach nabycia, notowania kursów walutowych, papierów rynku pieniężnego i kapitałowego. Może też przesłać dowolne informacje tekstowe do banku.

Ważnymi zaletami home banking dla klienta są: możliwość stałego kontrolowania płynności finansowej oraz zwiększenie efektywności zarządzania środkami pieniężnymi przy znacznym skróceniu czasu operacji i zwiększeniu ich bezpieczeństwa. Zasadniczym plusem tej usługi, a zarazem kanału dystrybucji, jest jednak możliwość uzyskania informacji i przeprowadzania operacji finansowych z domu (lub siedziby firmy) także w czasie, gdy bank jest już nieczynny lub gdy jego oddział znajduje się daleko od domu/siedziby klienta. Nie bez znaczenia jest również prawie całkowita eliminacja dokumentacji papierowej na rzecz zapisu elektronicznego.

Powoli rzeczywistością staje się również koncepcja “banku wirtualnego”, umożliwiającego nabywanie produktów finansowych via Internet. Pierwszym takim bankiem, nie mającym tradycyjnych oddziałów i obracającym wyłącznie pieniądzem elektronicznym, był Security First Network Bank (SFNB), który rozpoczął działalność 18 października 1995 r. Tylko w pierwszym tygodniu jego istnienia strony SFNB w Internecie “odwiedziło” około pół miliona osób, a 450 klientów otwarło w nim rachunki. Zakładając rachunek bieżący, klient “otrzymuje” 200 czeków  wolnych od opłat, bezpłatną kartę bankomatową lub debetową, może też drogą elektroniczną zrealizować gratisowo do 20 płatności miesięcznie.

Oprócz obsługi kont bieżących bank ma w swojej ofercie 6-, 12- i 24- miesięczne certyfikaty depozytowe, zakłada też rachunki umożliwiające inwestowanie na rynku pieniężnym. Od października 1996 r. wprowadził karty kredytowe oraz rozpoczął zakładanie rachunków oszczędnościowych. W dalszej kolejności oferta ma zostać poszerzona o rachunki dla firm, umożliwiające inwestowanie na rynku kapitałowym oraz usługi ubezpie­czeniowe i brokerskie. Bank zbiera zapytania klientów, nadchodzą­ce pocztą elektroniczną, odpowiadając na nie w ciągu 48 godzin. Uruchomił też bezpłatną linię telefoniczną, działającą – podobnie jak bank – przez całą dobę.

Klienci pierwszego banku w Internecie (dziennie przybywa ich od 60 do 90, z czego 23% trafia tam dzięki zasłyszanym opiniom znajomych) to głównie młodzi ludzie o średniej wieku 26-45 lat, zamieszkali w dużych, gęsto zaludnionych miastach Kalifornii, Georgii, Nowego Jorku, Florydy, Teksasu i Massachusetts. Są otwarci na innowacje techniczne i technologiczne, przeważają wśród nich osoby często podróżujące w intere­sach, personel wojskowy i studenci. Są dobrze wykształceni, zamożni, dysponują znacznymi nadwyżkami finansowymi. Ich oczekiwania wobec banku można określić krótko: efektywność i nieprzerwany dostęp do usług, powiązany z ich wysoką jakością.

Ostatnio – w odpowiedzi na życzenia klientów – SFNB zdecydował się na uruchomienie czterech stacjonarnych oddziałów w Atlancie, Palo Alto, Bostonie i Kalifornii. Oddziały są niewielkie (zatrudniają co najwyżej 4 osoby) i nasycone nowoczesną techniką. Oprócz wypełniania funkcji operacyjnych i doradczych promują usługi SFNB dostępne za pośrednictwem Internetu – personel demonstruje klientom ofertę banku i sposób skorzystania z niej przy użyciu własnego PC.

W ślady SFNB poszły inne banki. W czerwcu 1996 roku w Internecie pojawił się Huntington Web Bank – duży bank międzynarodowy, obsługujący w USA głównie okręgi rolnicze. W dwa miesiące później możliwość skorzystania z niektórych produktów via Internet zaczął oferować City National Bank z siedzibą w Teksasie. We wrześniu 1996 r.15 dużych banków ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, obsługujących łącznie ponad 60 mln gospodarstw domowych, założyło wspólnie z firmą IBM Integrion Financial Network – organizację, której celem jest zaoferowanie, począwszy od 1997 r., możliwości nabywania różnorodnych usług bankowych “na odległość”, m.in. za pośrednictwem Internetu.

Banki europejskie na razie zachowują rezerwę wobec innowatorskich poczynań banków zza Oceanu, ograniczając się do wykorzystywania Internetu w celach promocyjno-informacyjnych (“swoje” strony w Internecie mają m.in. Bank Pekao SA i PKO-bp). Do grona organizacji finansowych, chcących wykorzystać Internet do dystrybucji usług finansowych, dołączyła w czerwcu 1996 r. organizacja VISA Interactive, oferując poprzez sieć ponad 100 swoich instytucji możliwość nabywania produktów finansowych via Internet.

Nadzieje wiązane z wykorzystaniem Internetu do prowadzenia sprzedaży towarów i usług (w tym finansowych) są bardzo duże, bo sieć obejmuje swym zasięgiem praktycznie cały świat, jej użytkownikami są już setki milionów osób (w samej Polsce liczba abonentów Internetu przekroczyła pół miliona), możliwości wykorzystania są praktycznie nieograniczone, a koszty niskie. Jednak wielu fachowców zwraca uwagę na zagrożenia wiążące się z handlem internetowym. Ich zdaniem, sieć stwarza olbrzymie możliwości nadużyć i przestępstw, wypływających z samych jej właściwości, którymi są m.in. anonimowość kontaktujących się stron, łatwość pojawiania się ich i znikania, trudność (a czasem nawet niemożliwość) ustalenia czyjegoś fizycznego miejsca działania, które zresztą można dowolnie zmieniać, różne systemy prawne, w których działają strony, możliwość przechwytywania przez osoby trzecie przeznaczonych dla kogoś innego komunikatów, możliwość dokonywania przez te osoby ingerencji z zamiarem osiągnięcia korzyści itd.

Największą wadą Internetu dla banków i innych instytucji finansowych jest więc – jak na razie – brak możliwości zagwarantowania bezpieczeństwa transakcji. Inna istotna wada to brak gwarancji dostępności konkretnego komputera, co oznacza po prostu, że w momencie, gdy bank zechce wyłączyć swój komputer, stanie się dla klientów, którzy powierzyli mu swoje pieniądze, praktycznie niedostępny. Niebezpieczeństwo to jest przy tym największe w odniesieniu do banków działających wyłącznie w Internecie, takich jak wspomniany SFNB, które nie podlegają ponadto nadzorowi i kontroli państwa lub banku centralnego, a więc nie mają przykładowo obowiązku posiadania odpowiednio wysokiego kapitału własnego ani nie są zobowiązane do publikowania informacji na ten temat (SFNB nie publikuje danych o wielkości swoich zasobów kapitałowych), co może okazać się zgubne dla klientów.

Zważywszy ponadto, że złe wieści w Internecie mogą rozchodzić się bardzo szybko, banki wirtualne są wyjątkowo podatne na wywołane celowo, spekulacyjne wycofywanie pieniędzy na skalę masową. Może to bardzo łatwo doprowadzić nie tylko do bankructwa konkretnego banku, ale wszystkich banków działających w sieci, nie wspominając już o dalej idących reperkusjach takiego bankructwa dla gospodarki światowej i światowego systemu finansowego.

Wiele organizacji prowadzi prace nad systemami zabezpieczenia transakcji via Internet (ostatnio porozumienie w sprawie współpracy nad problemami związanymi z handlem internetowym zawarły AT&T i Hewlett-Packard). Zasadniczą przeszkodą hamującą postęp tych prac jest jednak całkowite embargo rządu USA nałożone na eksport bardziej wyrafinowanych programów do szyfrowania, niezbędnych dla zapewnienia poufności wymiany komunikatów w sieciach teleinformatycznych, a także brak norm prawnych, które wprowadzałyby obowiązujące wymogi bezpieczeństwa. Wprawdzie ostatnio Stany Zjednoczone nieco złagodziły wspomniane embargo, dopuszczając sprzedaż za granicę prostych programów szyfrujących na użytek instytucji finansowych, jednak programy te są powszechnie uznawane za łatwe do złamania w bardzo krótkim czasie.

Zaletą ostatniego z wymienionych nowych kanałów dystrybucji usług bankowych – telewizji interaktywnej – jest możliwość wykorzystania do nawiązania kontaktów bank-klient odbiornika telewizyjnego, znajdującego się przecież prawie w każdym domu. Jednym z pionierów telewizji interaktywnej był brytyjski National Westminster Bank, którego 2.500 klientów, początkowo na zasadzie eksperymentu, mogło – poprzez pilota zdalnego sterowania – zlecać dokonanie prostych operacji finansowych, takich jak np. regulowanie rachunków, dokonywanie wypłat czy realizacja przelewów. [2]


[1] W Europie pionierem home banking był Nottingham Building Society, który w 1983 rokuzaoferował brytyjskim klientom Homelink, oparty na ogólnodostępnym serwisie wideo tekstu.

[2] J. Harasim: Nowe tendencje…, op. cit., s. 75-78