Rola kapitału zagranicznego w procesie transformacji polskiego systemu bankowego

5/5 - (2 votes)

Zagraniczne banki zaczęły przejawiać zainteresowanie działalnością w Polsce natychmiast po uchwaleniu nowego Prawa bankowego w 1989 r. Zainteresowanie to przejawiało się licznymi wizytami ekspertów z tych banków[1], którzy podjęli badania nad polskim rynkiem bankowym, banki te zamówiły także te badania w wyspecjalizowanych firmach np. konsultingowych. Kilkanaście banków zagranicznych otworzyło swoje przedstawicielstwa w Polsce, kilka dalszych powołało w Polsce filie (samodzielnie lub w spółce z innymi bankami i przedsiębiorstwami).

Wymogi stawiane zagranicznym inwestorom, tworzącym pierwsze banki w Polsce, były łatwe do spełnienia: kapitał akcyjny musiał wynosić co najmniej 5 mln ECU, pieniądze te musiały pochodzić z udokumentowanego źródła, jednym z członków zarządu miał być obywatel polski, bank był zwolniony przez 3 lata z płacenia podatków i mógł repatriować zyski[2].

Podstawowym atutem banków zagranicznych jest dostęp do nowoczesnych technologii. Poza tym zawsze mogą liczyć na wsparcie potężnych zagranicznych matek. Wszystko to sprawia, że stanowią silną konkurencję, zwłaszcza dla banków obsługujących dużych klientów.

Pierwszym zagranicznym bankiem działającym w Polsce był Bank Amerykański w Polsce (AmerBank), który rozpoczął swoją działalność już w 1989 r. W 1990 r. zaczął działać w Polsce holenderski NMB (obecnie – ING BANK S.A.). W 1991 r. zezwolenie otrzymały 4 dalsze banki: Citibank (Poland), Bank Creditanstalt, IBP Bank in Poland Inc. (pierwsza nazwa: Międzynarodowy Bank w Polsce S.A.), Raiffeisen-Centrobank, a w 1992 r. – Polsko-Kanadyjski Bank Świętego Stanisława S.A., Polsko-Amerykański Bank Hipoteczny i Societe Generale (do banków zagranicznych zalicza się także Pierwszy Polsko-Amerykański Bank w Krakowie. Rozpoczął on działalność jako mały polski bank, złe kredyty sprawiły, że szybko znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i w 1992 r. większość jego akcji wykupił Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości, wtedy też zmieniono jego nazwę na obecną). Brak stabilizacji gospodarczej, obawy przed zmianą przepisów spowodowały, że żaden z banków zagranicznych przez pierwsze lata nie dokonał w Polsce większych inwestycji[3]. Nagła zmiana polityki NBP w zakresie zezwoleń bankowych, która nastąpiła w 1992 r., przyjęła w stosunku do banków zagranicznych taki sam obrót, co wobec banków polskich. W 1992 r. i 1993 r. napłynęła bardzo duża liczba wniosków o zezwolenia bankowe ze strony zagranicznych inwestorów, ale NBP nie wydał nowych pozwoleń[4].

NBP postanowił wykorzystać inwestorów zagranicznych do ratowania polskich banków zagrożonych upadkiem. Taka sytuacja miała miejsce w grudniu 1994 r. z Interbankiem. Największy holenderski bank ABN AMRO zadecydował się w 1994 r. na przejęcie Interbanku, w tym celu wykupił on – kosztem ok. 10 mln dolarów – prawie 100% akcji Interbanku z rąk dotychczasowych udziałowców[5], a ponadto złożył obietnicę zainwestowania 40 mln dolarów w przyszłości. Warunki te zostały przez NBP przyjęte, a Interbank zmienił nazwę na ABN AMRO Bank (Polska) S.A.

Także w grudniu 1994 r. niemiecki Westdeutsche Landesbank zobowiązał się wykupić 29% akcji z nowej emisji upadającego Banku Morskiego w Szczecinie[6], płacąc za nie ośmiokrotność ceny nominalnej, a ponad 60% akcji tego banku przejął Polski Bank Rozwoju. W zamian za współpracę Westdeutsche Landesbank otrzymał w lutym 1995 r. zezwolenie na działalność bankową. Powołano Westdeutsche Landesbank Polska S.A., o kapitale 18,2 zł (182 mld starych zł).

Kolejnym bankiem zagranicznym w Polsce jest Deutsche Bank, jego wniosek o uzyskanie zgody na działalność w Polsce został pozytywnie zaopiniowany przez Ministerstwo Finansów w czerwcu 1995 r., a niedługo potem uzyskał zezwolenie od NBP[7].

Na początku 1996 r. niemal połowa banków działających w Polsce była w większym lub mniejszym stopniu powiązana z kapitałem zagranicznym: 12 (łącznie z 3 oddziałami banków zagranicznych) należało prawie w 100% do banków zagranicznych, w 7 – obcy inwestorzy mieli pozycję dominującą, w 14 – mniejszościowe pakiety akcji. Co prawda fundusze własne wszystkich owych 33 banków nie przekraczają 40% funduszów całego sektora, a udział samego kapitału zagranicznego wynosi ok. 15% (według innych danych akcjonariusze zagraniczni mają 19% kapitału naszych banków), a według NBP na koniec lipca 1996 r. banki kontrolowane przez obcy kapitał miały 10% udział w rynku, ale o pozycji kapitału zagranicznego świadczy raczej to, że większość liczących się na świecie banków zdobyła już w Polsce przyczółki i przygotowuje się do ekspansji.

Obecnie najsilniejsi kapitałowo na polskim rynku są Amerykanie. Pozycję tę zawdzięczają przede wszystkim szybko rosnącemu Citibankowi (Poland), zdecydowanie największemu bankowi zagranicznemu w naszym kraju. Jeśli dodamy do tego aktywność Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości, obecność GE Capital Corporation, akcjonariuszy Amerbanku i kilku innych, okaże się, że udział amerykańskich inwestorów w funduszach polskiego sektora bankowego wynosi ok. 4%. Stanowi to prawie 30% kapitałów zagranicznych.

Drugie miejsce wśród inwestorów zajmują Holendrzy. ING ma swój oddział, a poza tym wszedł kapitałowo do Banku Śląskiego (obejmując 54% akcji) i Banku Przemysłowo-Handlowego. ABN AMRO kupił Interbank. Rabobank objął większościowy pakiet akcji Banku Rolno-Przemysłowego. W sumie do kapitału holenderskiego należy 3,5% funduszów banków działających w Polsce, a jego udział w kapitale zagranicznym dochodzi do 25%.

[1] Wynikiem pierwszych kontaktów było podpisanie dużej liczby umów między bankami zagranicznymi a polskimi, o różnym charakterze, od umów w sprawie otwarcia kont nostro po porozumienia, przewidujące ustanowienie bliskiej współpracy.

[2] Z. Dobosiewicz, Banki zagraniczne w polskim systemie bankowym, [w:] „Bank i Kredyt”, wrzesień 1995 r.,
nr 15 – dodatek „Bankowe abc”, s. 2

[3] Z. Dobosiewicz, Banki zagraniczne w polskim systemie bankowym, [w:] „Bank i Kredyt”, wrzesień 1995 r.,
nr 15 – dodatek „Bankowe abc”, s. 3

[4] Można sądzić, że jednym z motywów takiego stanowiska była chęć doprowadzenia do konsolidacji polskich banków komercyjnych, które wielu ekspertów uważało za praktycznie bezbronne wobec konkurencji zagranicznej. Okres ten trwał do drugiej połowy 1994 r., kiedy to NBP ponownie zaczął przyznawać zezwolenia wybranym bankom zagranicznym.

[5] Ok. 0,2% pozostało w rękach polskich udziałowców, którzy odrzucili ofertę zakupu po cenie 40% wyższej niż nominalna

[6] O sytuacji Banku Morskiego w końcu 1994 r. świadczy fakt, że 90% jego portfela kredytowego przypadało na kredyty nieregularne, a z tego 90% – na kredyty stracone, wielkość kredytów straconych ośmiokrotnie przekraczała kapitał akcyjny

[7] Bank ten może dokonywać wszystkich operacji bankowych, w tym związanych z uprawnieniami dewizowymi. 17 sierpnia 1995 r. przyznano zaś zezwolenie 14 bankowi zagranicznemu – Hypo-Bank Polska S.A.