podrozdział świetnej pracy licencjackiej
Zrozumienie kategorii w jakich ujmowane było ciało Hiszpanów przez społeczeństwo Azteków wymaga przybliżenia kulturowych determinant odnoszących się do samej sytuacji przybycia konkwistadorów.
Ciekawym faktem jest związek mitologii azteckiej z przybyciem obcych. Pojawienie się białych wiązane było bowiem przez ludność Meksyku z dawnym mitem o bogu Qetzalcoatlu[1]. Bóg ten, będący opiekunem nauki i przeciwnikiem ofiar ludzkich, został wygnany z Meksyku przez swojego antagonistę Tazatlipocę reprezentującego siły zła. Qetzalcoatl odpłynął na zachód jednak przed ucieczką zapowiedział on swój powrót. Hiszpanie pod wodzą Corteza przybyli właśnie ze wschodu, czyli kierunku z którego miał powrócić wygnany bóg. Potwierdzeniem utożsamienia Hiszpanów z powrotem boga był kolor skóry i brody noszone przez Europejczyków. W mitologii Qetzalcoatl miał białą skórę i długa brodę. Atrybuty te nie występowały wśród mieszkańców Meksyku. Cechą rasową Azteków był nikły, prawie nie występujący zarost i czerwonawy odcień skóry (z wyjątkiem albinosów). Oprócz tego, ważny jest sam sposób postrzegania morza w kulturze nahuatl. Uważano bowiem, że ocean i niebo tworzy ze sobą jedną całość. Ocean składał się z tej samej substancji, z której składało się niebo. Stąd przybycie Hiszpanów uznawane było za „lądowanie” bogów, którzy przypłynęli z nieba. Sakralnego znaczenia dodawał również sam kierunek wschodni. Na wschodzie bowiem umiejscowiony był mityczny Dom Słońca. Zaprzęgnięty w poległych na ołtarzu wojowników rydwan słońca zaczynał swój pochód po nieboskłonie wychodząc z tego mitycznego miejsca. Rydwan ciągnięty był przez samych mężczyzn do południa, potem przejmowały go kobiety, które umarły w połogu i ciągnęły go na zachód. Stąd strona wschodnia wiązana była z pierwiastkiem męskim. Jak ujął to R. Tomicki: „[…] fakt przybycia na ziemię ze wschodu lub odchodzenia z ziemi na wschód miał dodatkowe znaczenie diagnostyczne wskazuj ąc na związek poruszaj ących się tak istot z konkretnym aspektem nieba – „jasnym” i prawdopodobnie „męskim”, który w innych wierzeniach upostaciowiony bywa jako Tonatiuch ichan „Dom Słońca” zajmujący wschodnią część nieba”[2]. Jak wiadomo pierwsi Hiszpanie byli armią, która miała zbadać i skolonizować nowo odkryte tereny. Stąd w szeregach konkwistadorów byli sami mężczyźni, co potwierdzało pochodzenie boskie przybyszów. R. Tomicki chcąc zobrazować sytuację pierwszego kontaktu Indian z Hiszpanami cytuje jednego z metyskich dziejopisarzy dobrze znającego tradycję aztecką: „Kiedy tubylcy ujrzeli przybycie ludzi tak niezwykłych, rzecz nigdy dotąd nie widzianą i nie słyszaną, któż może sobie przedstawić i wyobrazić trwogę, strach i ogrom przerażenia, jakie opanowały cały kraj. A to dla tego, że gdy Indianie z Cempualla [Cempoalan] zobaczyli tak wielkie statki oraz ludzi tak odmiennych od nich samych, myśleli i byli przekonani, że są oni bogami, którzy zstąpili z nieba”[3]. Podobnie na pojawienie się białych osadników reagowały ludy Nowej Gwinei. Wytworzył się tam kult cargo. Opierał się on na przeświadczeniu, że biali są wysłannikami duchów i przybyli, aby obdarowywać tubylców[4].
W przytaczanej powyżej relacji azteckiej pojawia się kolejny aspekt oddaj ący specyfikę lądowania Hiszpanów na wybrzeżach Meksyku, a mianowicie żegluga. Społeczności Indian mieszkających w pobliżu oceanu zajmowały się wprawdzie przybrzeżnym rybołówstwem i handlem, „jednak żegluga po otwartym morzu była nieznana i niemożliwa ze względów technicznych”[5]. Piotr Brykczyński, badacz zajmujący się analizowaniem znaczenia morza w kulturach prekolumbijskich stwierdził, że żadna ze społeczności indiańskich żyj ących na obszarach Mezoameryki nie zbudowała morskiej cywilizacji[6]. Dlatego też okręty tej wielkości co hiszpańskie w żaden sposób nie mieściły się w pojęciu tego, co Aztekowie nazywali czółnem lub łodzią. „W kronikach czerpiących z indiańskich relacji spotyka się opisy odzwierciedlające zapewne dość wiernie sposoby postrzegania statków: „widziałem poruszającą się w środku morza górę […], nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy”; „ w zatoce była rzecz zdumiewająca, wielka, okrągła, w środku wód, i poruszała się […], a w jej wnętrzu byli ludzie którzy od czasu do czasu pokazywali się”[7] [8]. Często także hiszpańskie statki brane były przez Indian za pływające piramidy, świątynie.
Wspomniany już bóg Qetzalcoatl szybko utożsamiony został z samym Cortesem. Jednej z relacji indiańskiej możemy znaleźć taki opis: „A oni zbliżyli się do chrześcijan, a kiedy ukazano im Cortesa […], a potem kiedy się mu przyjrzeli niesłychanie się zdumieli widząc człowieka tak białego i brodatego którego postawa pełna była majestatu”[9] [10].
Ważny był również fakt, który przetrwał w micie, że bóg ten zabraniał składania ofiar z ludzi. Dla Hiszpanów ofiary ludzkie były rzeczą wstrętną i przerażającą zarazem. Dlatego też sami zabraniali rytualnych morderstw, co było zadziwiające dla Azteków i potwierdzało zarazem prawdziwość utożsamienia Cortesa z Qetzalcoatlem. W jednym z Azteckich opisów możemy znaleźć relację o gwałtownej reakcji Cortesa na składanych przed nim w ofierze jeńców: „W obecności kapitana składaj ą ofiary z ludzi. Kapitan bardzo się rozgniewał bo dali mu krew w „naczyniu Orła”, szpadą przebił tego który mu ją podał” . Przyzwyczajeni do czczenia swych bogów krwią ofiar Aztekowie niejednokrotnie zdumieni byli reakcjami
Hiszpanów na podawaną im krew, co oddaje sytuacja wysłania przez Montezume jeńców, których śmierć miała uczcić przybycie bogów: „Posłał także jeńców, aby złożono ich w ofierze: być może Hiszpanie pragnęli napić się ich krwi […]. Ale kiedy oni (Hiszpanie) zobaczyli (te ofiary) czuli wielka odrazę, spluwali, ocierali łzy z powiek, zamykali oczy i potrząsali głowami. Z obrzydzeniem odepchnęli jadło splamione krwią, albowiem skrwawione cuchnęło wywołuj ąc mdłości, jakby krew ta była zepsuta”[11]. Naiwne przekonanie Azteków o tym, że Europejczycy żywią się ludzką krwią najlepszy wyraz znajduje w ostatnich słowach cytowanej relacji. Indianie nie mogli wyobrazić sobie istot boskich nie odżywiających się krwią ludzką, dlatego woleli myśleć, że „krew była zepsuta” niż podważać boskie pochodzenie przybyszów.
W postrzeganiu konkwistadorów ważną rolę odegrały różnice w wyglądzie zewnętrznym. Europejczycy reprezentowali sobą nieznane dotąd cechy rasowe, co jeszcze bardziej podkreślało ich „obcość” i inność dla Azteków. W opisach odnajdujemy cechy, które były niepojęte dla Azteków: „[…] dziwni ludzie o ciałach, bardzo białych, bielszych od naszych ciał, długich brodach i włosach spadających im na uszy”[12]. Zdziwienie wywoływał również jasny kolor włosów i brody, cechy cielesne nieznane słabo owłosionym i czarnowłosym Aztekom. Dlatego też w relacjach znajdujemy często bardzo dokładne opisy tych elementów: „[…] żółte włosy, ale u niektórych włos jest czarny. Ich brody długie, tak żółte, są żółto brodzi, [a u niektórych brody są] porozdzielane na małe kosmyki, poskręcane”[13]. Wspominałem już jakie znaczenie w świadomości Azteków miała głowa i fryzura oraz odnoszące się do niej ozdoby i atrybuty. Stąd też w opisach pierwszych kontaktów Azteków z Hiszpanami sporo miejsca poświecono również nakryciom głowy noszonym przez Europejczyków: „[…] na głowach barwne chusty lub czapki koloru koszenili, a jeszcze inni mieli nakrycia głowy bardzo duże i okrągłe, podobne do małych camales, które pewno chronią ich od słońca”[14] [15] [16] [17]. Podczas spotkania Cortesa z wysłannikiem Montezumy Hiszpanie ofiarowali władcy hełm. Podarunek ten wywołał radość, gdyż bogowie dawnego Meksyku rozpoznawani byli głównie po nakryciach głowy . Dar taki mógł bowiem pomóc Montezumie w identyfikacji najeźdźców.
Podobnie jasna karnacja i blond włosy Hiszpanów nasuwały Aztekom porównanie konkwistadorów do dzieci słońca (co potwierdzał fakt przybycia obcych ze wschodu): „Indianie klękali i czcili ich jak synów słońca, które było ich bogiem […]” . Dużą uwagę zwracał również dziwny strój najeźdźców. Aztekowie żyj ący w dość gorącym klimacie nosili lekkie stroje, przepaski, biodrowe i płaszcze z piór. Natomiast konkwistadorzy mieli całe ciało zasłonięte ubraniem (zbroj ą). Zarówno tak szczelne okrycie ciała, jak i dziwny materiał, z którego wykonane były stroje Hiszpanów (Aztekowie nie znali żelaza) zwracał powszechną uwagę wśród Indian. W podaniach azteckich dotyczących pierwszych kontaktów z Europejczykami fakt ów jest następująco ujmowany: „Ciała mają wszędzie zakryte tylko widać twarze” . „Cały z czarnej miedzi jest ich strój wojenny, w czarną miedź odziewaj ą się, czarną miedź kładą na swe głowy, […] I zewsząd osłonięte są ich ciała, odkryte są tylko ich twarze, zupełnie białe” . „Niektórzy są odziani od stóp do głowy w żelazo, idą odziani w żelazo, idą oślepiając blaskiem”[18] [19] [20] [21].
Porównanie konkwistadorów hiszpańskich do bogów miało również swoje uzasadnienie w technice jaką dysponowali. Broń palna, miecze i zbroje z „czarnej miedzi” kojarzone były przez Indian z boskimi atrybutami. Technika ta zupełnie niezrozumiała dla Azteków była pojmowana przez nich jako rodzaj magii. Broń palna początkowo uważana mogła być za naturalną cechę cielesności Europejczyków. Potwierdzałby to następujący opis pochodu armii konkwistadorów: „Na czele szli ci co miotają ogień z rąk […]” . Innym elementem techniki budzącym trwogę Azteków było zastosowanie podczas walki konnicy. Sami Aztekowie praktycznie nie hodowali zwierząt, a konie wymarły w Ameryce i niebyły znane Indianom. Jeźdźców, jak twierdzi Hugh Thomas, uważano za pół-ludzkie, pół-zwierzęce hybrydy . Sami Hiszpanie przekonali się o tym już we wcześniejszych kontaktach z Majami: „Wrażenie robił nie tylko sam widok i prędkość tych zwierząt, ale także łatwość, z jaka Hiszpanie ich dosiadali. Majowie byli przekonani, że to potwory”[22] [23]. W opisach azteckich kronikarzy z czasów konkwisty również zauważyć można wrażenie, jakie wywarły na Indianach konie nazywane przez tubylców jeleniami. Często w relacjach tych ukazany jest lęk i trwożliwy szacunek wobec jeźdźców. Jeden z azteckich rozmówców Sahaguna tak oto opisuje swoje wrażenia dotyczące jeźdźców: „Przybywaj ą jelenie, które na swych grzbietach niosą ludzi w kaftanach z bawełny, z tarczami ze skóry, z dzidami z żelaza. Ich szpady zwisają u szyi jeleni. […] Te jelenie parskają, rżą, spływają potokami potu: niby woda ścieka z nich pot. A piana z ich pysków opada kapiąc na ziemię […]. Kiedy biegną, słychać dudnienie; słychać hałas, jak gdyby na ziemię padały kamienie. Tam gdzie postawią nogę, ziemia się przedziurawia, natychmiast robią się doły. Tam gdzie Hiszpanie dotknął jej nogą lub ręką, sama się rozstępuje” .
Sami Hiszpanie dość szybko zorientowali się w wierzeniach i przesądach azteckich wykorzystując je dla własnych korzyści. Znamienny jest tutaj sposób w jaki Cortes jeszcze przed dotarciem do Tenochtitlanu, stolicy państwa azteckiego, wyłudzał złoto od wysłanników Montezumy. Cortes pytając o złoto jednego z azteckich posłów motywował swoją prośbę tym, że ten cenny metal jest pomocny przy bólu serca na który cierpią jego ludzie[24].
Boskość Hiszpanów znajdująca swoje potwierdzenie w wierzeniach i mitach przez długi czas nie była kwestionowana i budziła mistyczny lęk. Należy tu wspomnieć, że przedstawione powyżej opisy postrzegania Hiszpanów dokonywane były przez ludzi wykształconych stanowiących elitę intelektualną społeczeństwa azteckiego. W kręgach gorzej wykształconych zbroje mogły być uznawane za rodzaj metalowej skóry, podobnie jak wspomniani jeźdźcy uznawani byli za hybrydy ludzko zwierzęce, a tak pożądane przez Hiszpanów złoto mogło być utożsamiane przez tych Indian z ich pokarmem.
Przedstawiony obraz kategorii cielesnych, w jakich Aztekowie pojmowali siebie i europejskich najeźdźców warto dopełnić relacjami, jakie zachowały się w pierwszych kronikach z okresu konkwisty. Spojrzenie od strony Hiszpanów na Azteków pozwoli w miarę całościowo oddać wygląd zewnętrzny i cechy cielesności Indian.
[1] R. Tomicki, op. cit, s. 97.
[2] Ibidem, s. 106.
[3] Ibidem, s. 97.
[4] Janusz Kamocki, Etnologia ludów pozaeuropejskich, Kraków 2003, s. 110-111.
[5] R. Tomicki, op. cit., s. 99.
[6] Piotr Brykczyński, Morze w kulturze przedkolumbijskiej Ameryki, [w:] Morze w kulturach świata, red. Andrzej Piskozub, Wrocław 1976, s.457-478.
[7] R. Tomicki, op. cit., s.99.
[8] Ibidem, s. 99.
[9] M. León – Portilla, Zmierzch Azteków…, s. 105.
[10] Ibidem, s.179.
[11] Ibidem, s. 80.
[12] Ibidem, s. 59.
[13] Aztek Anonim, op. cit, s. 25.
[14] Miguel León – Portilla, Zmierzch Azteków…, s. 64.
[15] H. Thomas, op.cit., s. 169.
[16] Ibidem, s. 106.
[17] Ibidem, s. 77.
[18] Aztek Anonim, op. cit., s. 25.
[19] M. León – Portilla, Zmierzch Azteków…, s. 89.
[20] Aztek Anonim, op. cit., s. 76.
[21] H. Thomas, op. cit., s. 161.
[22] Ibidem, s. 61.
[23] M. León – Portilla, Zmierzch Azteków…, s. 43.
[24] H. Thomas, op. cit., s. 168.