Rola narkotyków w środowisku muzyków

5/5 - (2 votes)

Podobny [o tej historii można było przeczytać we wcześniejszym podrozdziale tej pracy – w tym wypadku licencjackiej] wlecz mniej tragiczny do Briana Jonesa los spotkał założyciela kolejnej legendarnej grupy- Pink Floyd. Pierwszy gitarzysta i wokalista Syd Barrett był autorem większości utworów pierwszego longplaya The Piper at the Gates of Dawn i wielkiego sukcesu zespołu. Wraz ze wzrostem popularności Pink Floyd stres i nadużywanie psychotropów wpłynęły negatywnie na zdrowie psychiczne Barretta. Dziwne stany frontmana jednoznacznie kojarzone były z narkotykami. Do pracy w zespole zatrudniono gitarzystę i wokalistę Davida Gilmoura, którego zadaniem było zastępowanie niedysponowanego Syda, którego zachowanie stopniowo stawało się nieprzewidywalne.

Nieustanne zażywanie LSD spowodowało, że grając koncerty bezmyślnie zapatrzony w dal grał jeden akord lub rozstrajał instrument. Dalsza współpraca z muzykiem stawała się niemożliwa. Spekulowano zmianę: Gilmour- gitara i śpiew, Barrett- autorstwo tekstów. Jednak i na tym polu zdewastowny narkotykami dotychczasowy lider nie radził sobie, tworząc nieklarowne teksty. decyzją członków grupy Syd musiał odejść. Nagrał przy pomocy przyjaciół dwa solowe albumy, które jednak przeszły bez echa w muzycznym świecie. Wobec braku sukcesu Barrett zaszył się w odosobnieniu. Gilmour, Waters, Mason i Wright dedykowali mu w 1975 roku genialny album Wish You Were Here (Szkoda, że cię tu nie ma). Grupa, podobnie jak Rolling Stones, po odejściu założyciela święciła dalsze tryumfy pod batutą Rogera Watersa, stając się światową ikoną psychodelicznego rocka.  Wiele osób przypisuje Barrettowi schizofrenię maniakalno- depresyjną, którą pogłębiało zażywanie LSD. Nie odniósłszy solowego sukcesu Syd zamieszkał u swej matki w Cambridge zajmując się abstrakcyjnym malarstwem. Tam też zmarł 7 lipca 2006 roku wyczerpany cukrzycą i rakiem trzustki w wieku 60 lat.

Arras utkany z narkotykowych historii przypomina biografia amerykańskiego zespołu funky rocka Red Hot Chili Peppers. Jego muzycy kontakt ze środkami odurzającymi przeszli już w najmłodszych latach. Lider grupy, wokalista Anthony Kiedis po raz pierwszy zapalił marihuanę w wieku 11 lat, i to pod okiem ojca. Rok później przeszedł także inicjację seksualną w ramionach partnerki swego rodzica. Jeden z wielu gitarzystów Red Hotów, Dave Navarro zaczął szprycować się narkotykami w wieku 15 lat, po traumie wywołanej morderstwem matki i ciotki przez byłego przyjaciela matki.

Red Hot Chili Peppers datuje swój początek na rok 1983. O problemach narkotykowych grupy zaczęło być głośno w 1986 roku, podczas tournee. Uzależnieni od heroiny byli wszyscy członkowie. Skończył się okres radosnych eksperymentów z drugami, który miał swój początek jeszcze w szkole średniej. Zaczęło się przymusowe zwykłe ćpanie. Wszyscy amerykańscy dilerzy wiedzieli, że gdy Red Hoci zagoszczą w ich miastach, szykuje się dobry interes. Wpłynęło to oczywiście na jakość koncertów. Zdarzało się, iż Hillel Slovak znikał tuż przed występem, lub był tak odurzony, że nie miał sił ustać na scenie. Grali wówczas jako trio. Przestało się robić zabawnie. Slovak i Kiedis parokrotnie próbowali poddać się rygorom odwyku. za każdym razem bezskutecznie. O ile potrafili zagrać parę koncertów, to koncentracja podczas przygotowywania materiału do nowej płyty w studiu była tylko pobożnym życzeniem. W końcu jakimś cudem opracowali, nagrali i wydali trzeci album. Odbyli promujące ją tournee po Stanach i Europie, na których upłynął 1987 rok. Nowy 1988 rok miał być przełomowy… i był…

28 czerwca 1988 zespół miał rozpocząć pracę studyjną. Dzień wcześniej zmarł wycieńczony heroiną Hillel Slovak. Miał 26 lat. To był prawdziwy szok, bo Hillel jedyny kamuflował się biorąc narkotyki. Kiedis nigdy tego nie ukrywał- kupował i zażywał prochy na oczach przyjaciół. Ale po śmierci przyjaciela przerażony Anthony uciekł do Meksyku, nie będąc na pogrzebie przyjaciela. Do Kaliforni powrócił 1 sierpnia, czysty po miesięcznej detoksykacji. Zespół nie rozpadł się ale trzeba było uzupełnić skład, by natychmiast przystąpić do pracy. Zresztą problemy personalne w Red Hot Chili Peppers nie były niczym nowym. Przez 28 lat działalności grupy muzykowało w niej czternastu artystów.

Zmarłego gitarzystę zastąpił o dekadę młodszy od pozostałych John Frusciante. Nowe dziesięciolecie rozpoczęło się kolizją z prawem na tle seksualnym. A to Anthony namawiał fankę do seksu oralnego, a to Flea i Chad napastowali tańczącą z nimi na scenie dziewczynę. W obu przypadkach sąd uznał winę muzyków. Nagrany w 1991 roku album Blond Sugar Sex Magik wielokrotnie zdobył miano platynowej płyty. Udane były koncerty promujące nowy krążek. Wraz z Peppersami grali Pearl Jam i Nirvana. W maju 1992 roku podczas trasy po Japonii zespół opuścił coraz mocniej uzależniony John Frusciante. Miał takie długi u dilerów, że grożono mu śmiercią. Wydane dwie solowe płyty nie rozwiązały problemów finansowych, dopiero sprzedanie kilku obrazów zażegnało niebezpieczeństwo porachunków z gangsterami. Po sześciu latach John powrócił do kolegów, by w 2009 roku rozstać się z grupą. W 2011 roku Red Hot wydali dziesiąty album I’m with you.

W 1991 roku pojawiła się w sklepach, a raczej szybko z nich znikała, najbardziej pożądana płyta lat dziewięćdziesiątych. Mowa tu o krążku Nevermind ikony muzyki grunge- Nirvany. Na wyjątkowy charakter grupy wpłynął jej charyzmatyczny lider- Kurt Cobain. Po zawrotnym sukcesie wszystkim trzem muzykom przysłowiowa woda sodowa uderzyła do głowy. Kurt zatracił się w narkotykach, zwłaszcza w heroinie. Kris Novoselic tęgo popijał, a Dave Grohl bez opamiętania oddawał się cielesnej rozpuście. Szybki styl życia szybko przesłonił to, czym zespół zasłynął, czyli muzykę.

W tym samym roku Cobain poznał swą przyszłą żonę, słynącą z ekscentrycznych zachowań wokalistkę zespołu Hole, Courtney Love. Niemal wszyscy obwiniają ją o śmierć męża i są przekonani, że zmieniła życie Kurta na gorsze.

Historia Nirvany obejmuje lata 1991- 1994, podczas których muzycy wspólnie nagrali trzy płyty. Podczas lat ogromnej popularności Kurt Cobain praktycznie nie rozstawał się z heroiną. Udokumentowane są przynajmniej dwa przypadki przedawkowania specyfiku, po których muzyk budził się otoczony opieką w szpitalu. Na krótko przed swą śmiercią rozpoczął szybko przerwaną terapię odwykową. Zmarł w wieku 27 lat 5 kwietnia 1994 roku w swej posiadłości w Seattle. Jego ciało zostało odnalezione po trzech dniach. W krwiobiegu obecna była heroina, której ilość przekraczała trzykrotnie śmiertelną dawkę u doświadczonego narkomana. Znaczna część czaszki była odstrzelona z broni śrutowej- strzelby z uciętą lufą, która leżała obok ciała. Oficjalna wersja śledztwa potwierdza samobójstwo, istnieją jednak tropy popierające tezę morderstwa, o które główną podejrzaną jest wdowa po artyście, rzekomo zamieszana także w śmierć swojej przyjaciółki z Hole, Kristen Pfaff, zmarłej na skutek przedawkowania heroiny dwa miesiące po samobójstwie Cobaina.

Rola narkotyków w środowisku muzyków jest zjawiskiem, które było obecne przez wiele dekad, często wiązane z twórczością artystyczną, poszukiwanie inspiracji oraz próbą radzenia sobie z presją, stresem i wymaganiami związanymi z karierą artystyczną. Choć nie wszyscy muzycy sięgają po substancje psychoaktywne, ich obecność w kulturze muzycznej jest tematem, który niejednokrotnie pojawia się w kontekście zarówno pozytywnych, jak i negatywnych aspektów.

Narkotyki w środowisku muzycznym były często traktowane jako narzędzie do wyzwolenia kreatywności. W wielu przypadkach, szczególnie w latach 60. i 70., subkultury muzyczne, takie jak ruch hipisowski, rock czy jazz, wiązały się z eksperymentowaniem z różnymi substancjami psychoaktywnymi. Artyści poszukiwali nowych doświadczeń, które miały im pomóc w tworzeniu unikalnej muzyki, w wyzwoleniu się od codziennych ograniczeń percepcyjnych i społecznych. W tym kontekście narkotyki były postrzegane jako coś, co mogło pobudzać wyobraźnię i twórcze myślenie.

Substancje takie jak LSD, marihuana, amfetamina czy kokaina były popularne wśród muzyków, zwłaszcza tych, którzy tworzyli muzykę rockową, psychodeliczną czy awangardową. Używanie narkotyków stało się częścią tożsamości artystów, a sama praktyka bywała romantyzowana w kulturze masowej. Wiele legendarnych postaci muzycznych, takich jak Jim Morrison, Janis Joplin, Kurt Cobain, Jimi Hendrix czy Sid Vicious, stało się symbolem artystów, którzy zginęli przedwcześnie, często związani z nadużywaniem substancji. Ich życie i twórczość zostały nierozerwalnie związane z ideą, że wielka sztuka wymaga poświęceń, a narkotyki były częścią tego procesu twórczego.

Jednakże narkotyki w środowisku muzyków niosą także ze sobą poważne zagrożenia zdrowotne i psychiczne. Narkomania może prowadzić do uzależnienia, a w efekcie do problemów z psychiką, depresją, zaburzeniami lękowymi oraz zniszczeniem relacji międzyludzkich i zawodowych. Narkotyki mogą wpływać na zdolności twórcze, chociaż początkowo mogą wydawać się pomocne w procesie tworzenia muzyki. W dłuższej perspektywie jednak stają się przeszkodą, uniemożliwiając prawdziwy rozwój artystyczny i prowadząc do wypalenia twórczego. Zjawisko to jest powszechnie znane wśród artystów, którzy po okresach intensywnego używania substancji zaczynają dostrzegać spadek jakości swojej pracy, utratę kontroli nad procesem twórczym i, co gorsza, problemy zdrowotne.

Środowisko muzyków, zwłaszcza w branży muzycznej, narażone jest również na presję ze strony menedżerów, wytwórni płytowych i innych osób, które mogą wymuszać na artystach określony sposób życia – często oparty na intensywnych trasach koncertowych, stresie, ciągłej rywalizacji i oczekiwaniach sukcesu. Dla wielu muzyków narkotyki stają się sposobem na radzenie sobie z tymi stresami, stanowiąc pewną formę ucieczki od rzeczywistości. Narkotyki mogą stanowić także substytut dla osób, które mają trudności z radzeniem sobie z samotnością, brakiem poczucia stabilności lub niepewności związanej z ich rolą w świecie show-biznesu.

Warto również zauważyć, że narkotyki w środowisku muzyków nie zawsze muszą być związane z twórczością czy chęcią poszukiwania inspiracji. W niektórych przypadkach mogą stać się elementem subkultury, który wiąże się z poczuciem przynależności do grupy, z określoną normą społeczną, która jest akceptowana w danym kręgu muzycznym. Używanie substancji staje się wtedy formą rytuału, który ma na celu umocnienie więzi międzyludzkich, a niekoniecznie wpływ na proces twórczy. W tym kontekście narkotyki stają się częścią życia towarzyskiego, które niekiedy prowadzi do zatarcia granic między sztuką a uzależnieniem.

Z drugiej strony, współczesne podejście do narkotyków w środowisku muzycznym zmienia się. Coraz więcej muzyków i artystów stara się unikać narkotyków, podejmując walkę z uzależnieniem i promując zdrowy styl życia. Istnieje wiele przykładów artystów, którzy publicznie dzielą się swoimi historiami o wyjściu z uzależnienia, a także angażują się w kampanie uświadamiające na temat niebezpieczeństw związanych z nadużywaniem substancji psychoaktywnych.

Narkotyki w środowisku muzyków miały i nadal mają istotną rolę, zarówno w kontekście twórczości artystycznej, jak i życia osobistego artystów. Choć ich stosowanie może być związane z poszukiwanie nowych doświadczeń i wyzwolenia kreatywności, niosą one ze sobą poważne ryzyko uzależnienia, utraty kontroli nad życiem osobistym i zawodowym, a także zdrowiem. Współczesna świadomość na temat uzależnienia, coraz większa liczba artystów mówiących otwarcie o walce z nałogiem, wskazuje na zmieniające się podejście do narkotyków w tym środowisku.