12 marca 2001 roku [prezentowana praca jest z 2001 roku] minął rok funkcjonowania Polskich Sił Zbrojnych jako pełnoprawnego członka wojskowych struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego. Okres ten upoważnia do zrobienia bilansu dokonań oraz sprecyzowania wniosków. Podjęte w tym czasie liczne przedsięwzięcia pozwoliły zweryfikować nasze wyobrażenia o mechanizmach funkcjonowania NATO oraz poznać, jak wielki jest zakres prac, jakie trzeba wykonać na wszystkich szczeblach organizacyjnych wojska, by osiągnąć pełną kompatybilność z wojskami Sojuszu i strukturami międzynarodowego systemu bezpieczeństwa.
Akcesję Polski do NATO poprzedzały wieloletnie i różnego rodzaju przygotowania, do których należało też uczestnictwo w programie „ Partnerstwo dla pokoju” i osiągania w jego ramach celów interoperacyjności, a także udział w operacjach pokojowych prowadzonych pod egidą NATO (IFOR/SFOR). Nastąpiła ona po prawie 10-letnim okresie pozostawania Polski w „szarej” strefie bezpieczeństwa, w którym poszukiwano optymalnych rozwiązań mających zapewnić podstawowy poziom samodzielności obronnej państwa. Akcesja ta zbiegła się z gruntownymi przemianami w Sojuszu, które są efektem przyjęcia nowej Koncepcji Strategicznej oraz wykorzystywania doświadczeń z kryzysu bałkańskiego[1].
Cztery wojny, jakie rozegrały się po rozpadzie Jugosławii w latach 1991-1999 (w Słowenii, Chorwacji, Bośni i Kosowie) były największym i najkrwawszym kryzysem zbrojnym w Europie od końca II wojny światowej. Wojny te spowodowały – w zależności od szacunków – śmierć od 80 do 300 tysięcy ludzi, ogromne zniszczenia na obszarze byłej Jugosławii i migrację milionów uciekinierów wojennych, spośród których wielu od dziś nie może powrócić do miejsc, które zamieszkiwali przed wojną. W czasie tych konfliktów walczące strony popełniły liczne zbrodnie wojenne.
Po wojnie w Kosowie powstała większa szansa na skuteczne i wyprzedzające działania państw pragnących pełnić rolę mediatorów, chociaż decyzje polityczne dotyczące regionu podejmowane bez uwzględnienia jego historii mogą w dalszej perspektywie być skazane na fiasko, o czym zaświadczają ostatnie wydarzenia początków 2000 roku z Mitrovicy i innych miast prowincji Kosowa.
Przedstawienie wybranych faktów z czasów współczesnych i przeszłości dotyczących terytorium byłej Jugosławii ma duże znaczenie dla uświadomienia rozgrywanej na naszych oczach tragedii wszystkich narodów zamieszkujących Bałkany[2].
Konflikt w Jugosławii trwał już bardzo długo i żadna organizacja międzynarodowa nie była w stanie go rozwiązać. Nie dały sobie z nim rady ani ONZ, ani OBWE, ani UE. Jedynie NATO było tą organizacją międzynarodową, która była zdolna do jakiegokolwiek praktycznego reagowania na dramatyczny rozwój sytuacji w Kosowie. Zdecydowanie się NATO na działanie nie może być traktowane jako błąd, lecz jako obiektywna konieczność spowodowana niemożnością zakończenia konfliktu przez inne instytucje międzynarodowe. Jeżeli można mówić o jakimś błędzie, to raczej popełniła go społeczność międzynarodowa, która ustanawiała mandaty, uprawnienia i procedury działania organizacji międzynarodowych, nie gwarantując właściwego i skutecznego rozwiązania spraw najtrudniejszych w chwilach największej potrzeby[3].
Według słów J. Solany operacja ta nie była zwykłą operacją wojenną w klasycznym rozumieniu tego słowa: „(…) to nie była wojna. Akcja militarna w Kosowie była jedyną możliwością powstrzymania czystek etnicznych w sytuacji, gdy zawiodły wszystkie środki dyplomatyczne. Celem naszej interwencji nie było niszczenie, lecz powstrzymanie przemocy – wycofanie wojsk serbskich z Kosowa, powrót uchodźców i stworzenie na tym terenie cywilnej administracji. Nie zamierzaliśmy zdobywać terytoriów. Nie chodziło o ropę ani o interesy handlowe, lecz jedynie o obronę wartości”[4].
Wypracowanie koncepcji reagowania na zagrożenia wielkim kryzysem jest jednym z ważniejszych nowych wyzwań dla strategii kryzysowej NATO. Polska, z racji swego położenia i wiążących się z tym interesów bezpieczeństwa narodowego, powinna być promotorem tego typu analiz i poszukiwania rozwiązań koncepcyjnych oraz praktycznych w tym względzie. Należy też odpowiedzieć na pytanie: jakie będą główne kierunki owych poszukiwań?
Niewątpliwie w reagowaniu na wielki kryzys, przyjmujący charakter rozległego konflikty zbrojnego w sąsiedztwie NATO, konieczne okazałyby się przede wszystkim różnorodne strategiczne działania osłonowe, zabezpieczające kraje NATO przed pośrednimi skutkami konfliktu (fale uchodźców, zbrojne naruszenia granic, przenikanie grup przestępczych, skażenia, epidemie itp.) oraz przed bezpośrednim przeniesieniem starć zbrojnych na ich terytorium. Wymagałoby to zarówno prewencyjnego rozwinięcia na danym kierunku strategicznym części sojuszniczych sił zbrojnych i utworzenia odpowiednich zgrupowań osłonowych, jak i wzmocnienia sił ochrony granic, policji, służb specjalnych, a także dodatkowego rozwinięcia innych sił i środków przeciwdziałania zagrożeniom pozamilitarnym i likwidacji ich skutków. Można zatem mówi o konieczności przeprowadzenia kompleksowej operacji osłonowej, realizowanej w ramach tzw. Pogotowia strategicznego. Jest to nowy element koncepcji strategicznych, który wymaga wnikliwej analizy. Warto podkreślić, że z punktu widzenia polskich interesów strategicznych jest on bardzo ważny.
Z pewnością mniejsze byłyby możliwości skutecznego aktywnego oddziaływania na przebieg takiego konfliktu i spowodowaną przezeń sytuację kryzysową. Nie można brać pod uwagę ani możliwości zlokalizowania i odizolowania tak dużego konfliktu, ani też interwencyjnej operacji wymuszania pokoju, ponieważ w praktyce oznaczałoby to wojnę dla NAT.
Także postkonfliktowe operacje utrzymywania pokoju wydają się mało prawdopodobne, aczkolwiek możliwe pod niektórymi warunkami.
Sankcje ekonomiczne oraz inne formy pozamilitarnej presji na strony konfliktu zapewne byłyby również mało efektywne w krótkim przedziale czasowym – w jakim należy rozpatrywać reagowanie kryzysowe – aczkolwiek w długiej perspektywie mogłyby okazać się jednym z istotnych instrumentów antykryzysowych. Natomiast wszelkie formy działań wspierających „ rekonwalescencję” postkonfliktową mogą być szczególnie pożądane, chociaż ich rezultaty- z uwagi na ogrom potrzeb- mogłyby być zauważalne dopiero w odległej perspektywie.
Biorąc pod uwagę znaczenie i specyfikę wielkiego kryzysu i sposobów reagowania na niego, można stwierdzić, że problematyka ta powinna stać się przedmiotem szczególnego zainteresowania zarówno natowskich, jak i polskich decydentów militarnych.
Kontynuując pokosowskie refleksje z polskiego punktu widzenia, należy zwrócić uwagę na niezasadność dokonywania prostej analogii między doświadczeniami z przebiegu ostatniej operacji NATO a ewentualną sojuszniczą obroną Polski przed agresją[5].
Jeżeli podczas rozkładu Jugosławii w latach 1991-1992 doświadczenia w zakresie dyplomacji zapobiegającej konfliktom były zniechęcające, to w przypadku konfliktu w Kosowie są one zatrważające. Wcześnie podjęte, ale niezdecydowane próby niedopuszczenia do eskalacji konfliktu okazały się również bezskuteczne jak spóźnione jedynie stopniowo energiczne zabiegi mające na celu odkręcenie spirali eskalacji podczas jej „gorącej fazy” poniżej progu stosowania przemocy. Skutki chybionego zapobieżenia konfliktu w Kosowie ponosili od tej pory kosowscy.
Albańczycy, których według pierwszych szacunków zginęło około 30 tys. w okresie od grudnia 1998 roku do połowy maja 1999 roku, około 1 miliona wypędzono i 55 tys. rozmieszczono wewnątrz Kosowa. Ponadto zginęło około 1 tys. obywateli Republiki Serbii, w tym 114 policjantów i 462 żołnierzy, w toku bombardowań NATO, a wspólnota międzynarodowa doznało znacznego uszczerbku ze swojej zdolności do przewidywalnej dyplomacji prewencyjnej, do pokojowego rozwiązywania konfliktów i zdecydowanego przezwyciężania kryzysów[6].
Zwycięstwo NATO w ostatniej operacji na Bałkanach nie było zwycięstwem militarnym, lecz cywilno – militarnym. Było rezultatem skoordynowanych akcji militarnych i różnych nacisków dyplomatycznych. Ponadto akcja ta płynnie przekształca się w pokojową operację stabilizacyjną, w której dominujące znaczenie mają cele cywilne (pomoc humanitarna, ekonomiczna, organizacyjna, administracyjna, edukacyjna itp.), a w osiągnięciu ich siły zbrojne spełniają funkcję usługową. „Lekcje” kosowskie będą z pewnością jeszcze długo analizowane, a jednym z najważniejszych problemów będzie wykorzystanie sił zbrojnych w operacjach reagowania kryzysowego[7].
Wojna w Kosowie była i jest katastrofą dla wszystkich Europejczyków. Od dawna prognozowany jej wybuch był jednocześnie straszną klęską dla tych organizacji międzynarodowych, które za podstawową sprawę uznają prewencję w dziedzinie konfliktu. Należy zrewidować całościową koncepcję prewencji konfliktu, a zapobieganie konfliktom w przyszłości musi następować wcześniej, w sposób zmasowany, energiczny i skoordynowany, z większym wsparciem finansowym, a w razie potrzeby także militarnym.
Prewencja konfliktu kosowskiego w stylu jego „uśmierzania” nie spełniła swojego celu. Prewencja konfliktu jako innowacyjny instrument polityki międzynarodowej musi zostać ponownie wzmocniony oraz głębiej przeniknąć do świadomości opinii publicznej[8].
W ostatnich latach misje w Bośni, Somalii, częściowo w Rwandzie oraz w Kosowie charakteryzowały się nowym podejściem do roli, jaka została wyznaczona siłom zbrojnym oraz zawierały w sobie działania zmierzające w kierunku wsparcia pokoju w tych regionach poprzez oddziaływanie, ogólnie rzecz ujmując, na jego cywilne aspekty.
Można zatem dojść do wniosku, że współczesne misje wojskowe są bardziej kompleksowe i wielostronne i oprócz rozbrojenia stron konfliktu zawierają także, najogólniej mówiąc, działania zmierzające do przywrócenia prawa i porządku, pomocy dla ludności, odbudowy infrastruktury, a nawet odbudowy państwowości, jak to ma miejsce w Bośni i Hercegowinie. Przedstawione przesłanki legły u podstaw postawienia przed siłami zbrojnymi uczestniczącymi w misjach pokojowych nowego zadania, polegającego na organizowaniu współpracy cywilno – wojskowej[9].
Współpraca cywilno-wojskowa jest jednym z priorytetów cywilnego planowania kryzysowego w NATO. Jest to jednak zagadnienie dość delikatnej natury, w Polsce nie zawsze właściwie rozumiane.
W rzeczywistości funkcjonują obok siebie dwa terminy: „stosunki cywilno-woskowe” i „współpraca cywilno-wojskowa”, używane niekiedy zamiennie, przy czym bynajmniej nie tożsame.
Stosunki oznaczają prawnie uregulowane relacje między stronami, ich prawa, obowiązki i wzajemne zobowiązania. Możemy rozważać stosunki międzynarodowe, polityczne, społeczne, militarne, produkcyjne itd.. Możemy mówić o stosunkach emocjonalnych, partnerskich, przyjaznych, wrogich, neutralnych, koleżeńskich i innych. W układzie stosunków dostrzegamy tolerancję lub jej brak, nieufność lub zaufanie, otwartość lub podejrzliwość.
Współpraca oznacza wspólne, uzgodnione i skoordynowane działania dla osiągnięcia wspólnego celu. Działania te cechuje uzgodniony zamiar, a także skupienie i zracjonalizowanie wysiłków mających doprowadzić do realizacji zadań oraz najlepszego wykorzystania czasu, miejsca i możliwości[10].
[1] H. Szumski, Bilans funkcjonowania sił zbrojnych RP w NATO oraz misji pokojowych,, Myśl wojskowa”, nr 6 – listopad/grudzień, Warszawa 2000, Wyd. Bellona, s. 5
[2] M. Kuczyński i M. Ray-Ciemięga, Bałkański syndrom 1991-1999”, Warszawa 2000, Wyd. Elipsa, s. 9
[3] Gen. Bryg. Prof. Dr hab. Stanisław Koziej, Wstępne wnioski z operacji bałkańskiej NATO” – Myśl wojskowa, nr 2 – marzec/kwiecień, Warszawa 2000, Wyd. Bellona, s. 117
[4] J. Solana:, To nie była wojna” – Gazeta Wyborcza, 9 września 1999 roku
[5] M. Wągrowska, Bałkany – daleko i blisko” – Rzeczpospolita; 28 maja 1999 roku
[6] J. Bańbor, M. Dobrowolski, Kosowo –od konfliktu do wojny, „Wojsko i wychowanie”, nr 2/2000, s. 142
[7] Z. Brzeziński, Dlaczego Miloszević skapitulował?, „Rzeczpospolita” 7 września 1999 roku.
[8] Kosowo – od konfliktu do wojny”, op. cit., s. 143
[9] S. Olszewski,, Współpraca cywilno – wojskowa w Bośni i Hercegowinie, „Wojsko i wychowanie”, nr 6/2000, s.108
[10] J. Gołębiewski, Współpraca cywilno – wojskowa, „Myśl wojskowa” nr 1/2001 styczeń/luty, s. 5